,

WYDOBYĆ DOBRO SPOD NAWARSTWIEŃ ZŁA /2/

Wielki Post to czas, w którym skupiamy uwagę na swoich postanowieniach, wyrzeczeniach, intencjach. To wszystko jest piękne i niezwykle potrzebne, byśmy utrzymali „balans” na linie życia. Jednak... nie wpatrujmy się za bardzo w siebie samych, zechciejmy zatrzymać wzrok przede wszystkim na Tym, który jako pierwszy przeżył Wielki Post i który „bogaty jest w miłosierdzie” (Ef 2, 4). Bo świat, jak pisze św. Jan Paweł II w encyklice „Dives in misercordia”, bardzo dziś miłosierdzia potrzebuje, choć często o tym nie wie.

„Popandemiczny” człowiek XXI wieku, zdjął maskę z twarzy, ale zatrzymał „maskę” na swoim sercu. Boi się stanąć
w prawdzie nawet przed samym sobą, aby nikt nie domyślił się, co kryje dno jego duszy. Próbuje przykryć niezaleczone rany i nie do końca wygojone blizny, bo nie jest łatwo z nimi się zmierzyć. Nie jest łatwo przebaczyć; przyjąć kogoś,
z kim życie to nie sielanka; przyznać się do błędu i do pragnień, które „ego” stawiają na pierwszym miejscu. Jednak tylko
w taki sposób możliwe jest pójście dalej, bo nie zbuduje się trwałej budowli na piasku kłamstwa, braku zaufania,
zaciętości, a zwłaszcza pychy.

To wszystko pokazuje, że człowiek potrzebuje miłości miłosiernej, która rozbije skałę twardego serca i sprawi, że popłyną
z niej oczyszczające łzy. I może po raz pierwszy w życiu człowiek w pokorze uzna swą skłonność do takiego czy innego grzechu, niechęć do jakiejś osoby, czy wybieranie łatwiejszych, a nie zawsze dobrych, dróg.

Gdzie można tę miłość odnaleźć? Nie szukajmy w „zaświatach”... Bóg daje swoje łaski tu i teraz. Św. Jan Paweł II bardzo konkretnie w encyklice pisze: „W świecie, w którym żyjemy, obecna jest miłość”. Jest obecna, choć tak często niewidoczna na pierwszy rzut oka. Jest obecna i możliwa do odnalezienia. Trzeba tylko chcieć spojrzeć na człowieka głębiej... Nie przekreślać go, ale szukać „perły” na dnie jego serca... Musimy uważać, abyśmy nie przeszli obojętnie obok danego nam przez Boga skarbu, być może teraz owiniętego w papierki wad i słabości. Czasem tęsknimy za „księciem na białym koniu”... A co jeśli nasz „książę” przyjedzie na koniu kasztanowym albo siwym? Co będzie, jeśli rozminiemy się
z prawdziwym, choć nie lukrowanym, szczęściem, którego moglibyśmy nie tylko doświadczyć, ale i sami moglibyśmy komuś je ofiarować?

Spróbujmy, aby w czasie Wielkiego Postu, więcej – aby w całym naszym życiu – jaśniała w Tobie i we mnie prawda,
że świecie jest obecna miłość. I to miłość miłosierna – nie taka, która kocha jedynie, „gdy wygodnie” albo „kiedy miło”, ale taka, która wiernie trwa pomimo fal zalewających łódź bliskości.



Małgorzata Sar

do góry